Marcelina ma 5 lat i jak na pięciolatkę przystało jest bardzo aktywna, lubi biegać, rysować i tańczyć. Marzy też, aby w przyszłości zostać lekarzem. Nic nie odróżnia jej od rówieśników w przedszkolu oprócz sensora na ramieniu i pompy, którą sterują rodzice. Cukrzyca jest dziś pod kontrolą dzięki zamkniętej pętli.

„Niestety nie zawsze było tak kolorowo” – wspomina mama, która o diagnozie córki dowiedziała się, gdy ta miała niespełna 2 latka. „Byliśmy w szoku, wcześniej nie mieliśmy w ogóle do czynienia z cukrzycą. Pierwsze objawy były typowe: sińce pod oczami, apatia, częstomocz, zapach acetonu z ust. Szybko trafiliśmy do szpitala w Katowicach. Córka niestety bardzo źle zniosła pobyt na oddziale, przestała mówić, była rozdrażniona i zamknęła się w sobie. Na naszą prośbę już po tygodniu wróciliśmy do domu i próbowaliśmy wrócić do codzienności. Niestety nie obyło się bez zmiany przedszkola, ponieważ w pierwszym, do którego chodziła córka nie otrzymaliśmy należytego wsparcia – panie wychowawczynie nie współpracowały z nami, nie reagowały na hipoglikemię córki, co doprowadziło do sytuacji zagrożenia jej życia.” Na szczęście w drugim przedszkolu dziewczynka ma zdecydowanie większe wsparcie, dzieci i wychowawczynie opiekują się córką z wielką troską, a dzięki zamkniętej pętli i sensorom Dexcom z powiadomieniami o hipoglikemii, mama i tata odzyskali spokój ducha.

Rada mamy Marceliny dla rodziców: „Nie zamartwiajcie się, bo z cukrzycą da się żyć i na spokojnie się wszystkiego nauczycie”.