„Można śmiało powiedzieć, że to moja mama, z zawodu pielęgniarka, mnie zdiagnozowała. W POZ zasugerowała zmierzenie poziomu cukru glukometrem – na wyświetlaczu pojawiło się 477 mg/dL. Wtedy zrozumieliśmy, że ciągłe pragnienie, senność, bóle głowy nie są efektem wzmożonych treningów siatkówki, tylko objawami cukrzycy.” – wspomina dziś 30-letnia Klaudia. „Nie ukrywam, że wtedy dla 13-letniej dziewczyny diagnoza była bardzo problematyczna. Przez chwilę wydawało mi się, że to koniec mojego beztroskiego dzieciństwa. Gdyby nie ciągłe wsparcie mojej najbliższej rodziny byłoby mi naprawdę trudno. Musiałam szybko nauczyć się jak obliczać dawki insuliny, przeliczać WW, a to wszystko w okresie dojrzewania. Na szczęście moje życie wróciło na dawne tory, znów chodziłam na treningi siatkówki 3-4 razy w tygodniu, skończyłam studia i rozpoczęłam satysfakcjonującą mnie pracę, która jest także moim powołaniem. Dziś pani Klaudia, nadal z dużą pomocą rodziny i narzeczonego, prowadzi niezwykle aktywny tryb życia – zarówno zawodowo (praca zmianowa, z dużą ilością adrenaliny), jak i „po godzinach”: biega, jeździ na rolkach, bierze udział w zawodach, sporo podróżuje. „Korzystam z bezdrenowej pompy i Dexcomu, bez tego tandemu ciężko by było mi tak aktywnie funkcjonować. Jestem przykładem, że życie z cukrzycą, można sobie fajnie „rozegrać” – zupełnie jak na boisku do siatkówki :)”